niedziela, 2 grudnia 2012

jestem na dj-ecie


nie dotłuszczam już bitów,
nie dosładzam sampli, no może trochę.
Ale do rzeczy:
potrafię 140 razy na minutę wkładać łyżkę z jogurtem do ust,
miksuję dźwięki burczenia w brzuchu,
dodaję sample - jak rodzynki do sernika,
a płyta winylowa służy mi za talerzyk.
Bituję, ale nie dotłuszczam - już wspominałam,
frazuje - trafiam frazą we frazę jednego posiłku w drugi,
a o gram(ofon) spadła mi waga.

Czasami też wciskam spację i wtedy wygrywam Pasjansa Pająka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz