niedziela, 9 lutego 2014

[tu jebnij tytuł, David]

Eksploruję muzykę, więc jestem: eksploruję, ale nie używam Internet Explorer'a (Intrarnot Explour).

Polską wersją "kultowego" teledysku Erica Prydza "Call On Me" (dla dziewczyn z poczuciem humoru) jest kawałek naprawdę super-super projektu chłopaków z Czeladzi - Fair Weather Friends - Fortune Player.



Może i Call On Me słuchaliście jako młodzi i dzisiaj nawet nie wstydzicie się tego jak skurwysyny to obiecuję: słuchając Fair Weather Friends, dzisiaj jak i w przyszłości, nie będziecie się wstydzili, bo klip urywa dupę, a i nutka przebija o głowę utwór tego Szweda!

Teledysk nie jest może piękną historią miłości od pierwszego wejrzenia na zajęciach aerobic'ku, ale czuć w nim rywalizację wśród panów przenoszących złom w siłowni, 140 kg na bareczki i jedziemy. A rozgrywka ping-pongowa powoduje wzrost tętna do co najmniej 140 uderzeń na minutę (bpm), a to wszystko jest takie spontaniczne - bez spinania tyłków, aby było idealne jak dj'set z sync'em.

Utwór Fair Weather Friends doskonale wpisuje się w delikatny romans electro-gitarowy z niebiańsko przenikającymi się synth'ami, ale uważni słuchacze czują naleciałości intelligent dance metal (all rights reserved).

A co do samych bohaterów teledysku: taaak! Prawdziwi mężczyźni mają bajsepsy, no i mają serce Matki Teresy i gdy trzeba, pięści chłopaka z Nowej Huty, no i oczywiście muszą kochać zołzy i być z Marsa, a co!


P.S. Mimo że to dwa odrębne gatunki to nad wyższością synth-popu nad trance'o-dance'o-nie-wiem-czym nie ma co dyskutować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz