W życiu każdego człowieka są dni, które chciałoby się w całości przespać, bowiem smutek jest jak parowóz bez przyczepy - na długo zapada w pamięć. Z pośród moich długich snów jeden szczególnie mnie zadziwił, a przez to i zaciekawił.
W moim śnie pojawił się Agent Cooper, z twarzy którego można było odczytać napięcie i chęć podzielenia się jakąś informacją. Nie została pokazana mi żadna odznaka, nie została mi zdradzona żadna tajemnica ze śledztwa. To co usłyszałam, było nieoczekiwane jak wjechanie rowerem w żywopłot:
Od zawsze byłem za JOW-ami.
a potem nastał spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz